niedziela, 7 grudnia 2014

3. To nie jest zabawa, to prawdziwe życie.

Syreny karetki można było usłyszeć w całym Liverpoolu. Ludzie zbierali się dookoła, żeby zobaczyć, co się stało. Policjanci stali z boku i przesłuchiwali nauczycieli. Co chwilę przychodzili nowi lekarze i uczniowie szkoły.
Nagle z Anubisa wybiegła Trudy i zaczęła rozglądać się poszukując znajomej twarzy. Zobaczyła Amber. Blondynka stała po środku całego tego widowiska. Przyglądała się sanitariuszom, chłopakowi na noszach. Ledwo powstrzymywała się od płaczu. Widziała dużo, za dużo.
Wiele osób do niej podchodziło i próbowało "pomóc". Ona jednak tylko stała. Była w szoku, ale nie to ją przytłaczało, tylko myśl, że ona też dołożyła do tego swoje trzy grosze.
Gdy sanitariusze wkładali chłopaka do karetki przestała się kontrolować. Po jej policzkach spływały łzy. Jedna po drugiej.
Trudy szybko do niej podbiegła. Przez chwilę przyglądała się całej tej sytuacji. W końcu objęła nastolatkę i przyłożyła jej głowę do swojego ramienia.
Amber udało się wydukać jedno słowo: PRZEPRASZAM.
12 GODZIN WCZEŚNIEJ...
- Nie mogę ci tego dostarczyć. Ktoś się zorientuję. Słuchaj... nie. Nie zrobisz tego... No dobra, zrobię to...- Jerome ze złością rzucił telefonem o podłogę.
- Jerome... Co...- zapytał Alfie wchodząc do pomieszczenia. Blondyn podniósł telefon i ruszył na przód.
- Nie twoja sprawa Lewis.
- Pamiętaj, że się przyjaźnimy.- chłopak stanął w pół drogi i zaczął wsłuchiwać się w głos przyjaciela.- Możesz mieć sekrety, ale twoje kłamstwa mogą zniszczyć naszą przyjaźń...
- Sam też masz sekrety i spędzasz więcej czasu ze swoją bandą Scooby'ego.- po tych słowach wyszedł, nawet się nie odwracając.
- Cześć Jerome.- powiedziała Liv.- Co mu jest?
- Też się zastanawiam...
Zadzwonił dzwonek. Wszyscy zaczęli iść do swoich klas. Megan stanęła w drzwiach klasy. Popatrzyła na tablicę i odwróciła się. Za nią stał Jacob. Z uśmiechem na twarzy patrzył na nią.
- Dokąd się wybierasz?
- Donikąd.- Jacob odwrócił Megan i złapał za rękę.- Znam drogę do ławki.
- A ja znam ciebie. Wiem, że chcesz zwiać z lekcji.
- Chce zwiać z tej szkoły...- powiedziała szeptem.
- Dzień dobry.- powiedział nauczyciel wchodząc do klasy.- Ktoś wie gdzie są Fabian Rutter i Nina Martin? Amber?
- Niestety...
***
- Fabian... Powiesz mi, o co znowu chodzi?- zapytała Nina przeglądając książki o Anubisie.
- Znalazłem coś dzisiaj, a bardziej to znalazło mnie.- wyjaśnił chłopak podając kartkę z wielkim napisem: ANUBIS WKRÓTCE UMRZE.
- Co to jest? Anubis wkrótce umrze?
- Znalazłem to pośród listów. Nie zgadniesz do kogo został zaadresowany.- Nina patrzyła na Fabiana ze zdumieniem i strachem.- Trudy.
- Kto mógł adresować taką wiadomość i dlaczego do Trudy?
- Może ona wie więcej niż my wszyscy. Może nawet więcej niż Victor czy Sweet.
-To straszne...
- Co masz na myśli?- Fabian podniósł głowę i lekko zmarszczył czoło.
- Wszystko. Odkąd przyjechałam dzieją się dziwne rzeczy. Najpierw Jerome i Victor, a teraz Trudy. To wszystko moja wina. Mogłam tu nie przyjeżdżać.- Po policzku Niny spłynęła łza.
- To nie twoja wina.- Fabian zbliżył się do Niny i ją pocałował.
***
Jerome szedł wzdłuż korytarza ze spuszczoną głową. Rozmyślał o tym co ma zrobić. Wiedział, że jak nie dostarczy przesyłki może zginąć, albo zginie cały Anubis. Nagle podbiegła do niego Amber. Przez chwilę szli w ciszy. Aż chłopak nie wytrzymał i zapytał:
- Amber, powiesz mi co zamierzasz?
- Chcę usłyszeć prawdę. Wiem o Rufusie i tym, że ci grozi, ale dzisiejsza akcja rano przerosła wszystko.
- O jaką akcję ci chodzi?
- Z Alfie'm.
- Śledziłaś mnie?- zapytał zdenerwowany.
- Możliwe. Powiedz mi prawdę.- nalegała dziewczyna.
- Nie mogę.
- Możesz. Ktoś ci pomoże. My ci pomożemy. Tylko musimy znać prawdę.
- Jak ci powiem pójdziesz za mną. Ty też będziesz zagrożona. On cię też załatwi. Nie mogę na to pozwolić.- Jerome odszedł od dziewczyny, która stanęła. Amber nie mogła w to uwierzyć. Jerome, chłopak, który niedawno widział tylko czubek własnego nosa martwi się o swoich przyjaciół.
- Nie mogę pozwolić, żeby coś mu się stało.- szepnęła do siebie Amber i ruszyła przed siebie.
***
Po lekcjach Amber nie spuszczała z oka Jerome'a. Martwiła się o niego, tak jak wszyscy.
- I jak? Jerome ci coś powiedział?- zapytał Alfie siadając obok dziewczyny.
- Nie.- odpowiedziała- Oprócz faktu, że gdzieś się dzisiaj wybiera.- dokończyła szeptem.
- Co zamierzasz teraz robić?- dopytywał się chłopak.
- Zamierzam go śledzić.
- Powodzenia. Jest za sprytny.
- Ale on nie uratował świata trzy razy.- dziewczyna wstała.- Muszę... coś załatwić.
- Widzimy się później?
- Jasne. Do zobaczenia.- uśmiechnęła się. Chłopak odwazemnij uśmiech i zajął się czymś innym.
***
Blondyn szedł lasem. Było ciemno, więc nie zauważył, że Amber idzie za nim. W ręku trzymał jakąś paczkę. Szedł ścieżką, którą dziewczyna dobrze znała. Prowadziła do ławki w środku lasu.
Gdy już doszli do wyznaczonego miejsca chłopak usiadł na ławce i czekał na kogoś. Blondynka ukryła się pomiędzy krzakami.
Nagle z oddali wyłoniła się postać. Była ubrana na czarno, więc trudno było ją zobaczyć. Na głowie miała kaptur, a na twarzy maskę.
Postać szybko podeszła do chłopaka i wyrwała z jego rąk paczkę.
- Teraz się od nas odczepisz?- zapytał zdenerwowany Jerome.
- Plan się zmienił.
- Mieliśmy umowę.
- Ale ją zerwałem.- postać chciała już odejść, lecz Jerome złapał paczkę.
- Więc i ja ją też zrywam.- nieświadomy swoich czynów chłopak chciał odejść, lecz osoba wyjęła pistolet i zawołała:
- To był twój błąd!- postać pociągnęła za spust i kula poleciała w stronę chłopaka. Trafiła blondyna w brzuch. Amber stała jak wryta. Nie wiedziała co zrobić. Jerome leżał na ziemi, a wkoło było pełno krwi. Postać odeszła i dziewczyna nie mogła jej już dostrzec.
Amber podbiegła szybko do Jerome'a i uklękła przy nim. Zaczęła grzebać po kieszeniach poszukiwając telefonu. Wystukała numer pogotowia i zadzwoniła.
10 MINUT PÓŹNIEJ.
- Amber!- krzyknął Alfie- Nic ci nie jest?
Dziewczyna pokręciła głową
- Jerome został postrzelony, a my jesteśmy w niebespieczeństwie.
- Nina i Fabian też coś znaleźli. I odkryli kto za tym stoi. To nie człowiek, tylko bóg, egipski bóg.

~~***~~

Cześć kochani :) Dzisiaj nie będę się rozpisywać, tylko zapowiem świąteczny rozdział, który pojawi się 24 lub 25 grudnia. 
Przeczytałeś? Proszę skomentuj. To motywuję. 
xx Adaly

Obserwatorzy